środa, 21 marca 2012

023 keep keep going

Najśliczniejsza!


Wszystko takie przesączone negatywnym myśleniem. Każde słowo wymykające się spod palców błądzi, ale szuka. Szuka odbiorców, którzy będą interpretować je jako coś zupełnie osobnego i o innym znaczeniu. To tajemnica przyciąga, dlatego nic nigdy do końca nie zostanie wyjaśnione.

Jeszcze nie rozgryzłam, dlaczego pogoda ma na nas taki pozytywny wpływ, ale nie przeszkadza mi to. Kiedy wychodzi słonko, uśmiech sam ciśnie się na buzię. Zarażamy się tym, co jest bądź co bądź bardzo, bardzo dobre. Ludzie i wydarzenia stają się przychylne. Schemat kangurka działa, nie wiem za jaką sprawą, ale jest coraz lepiej.

Berlinie





Dobrze mi się zwiedzało Kozy z Zuzinkiem, dobrze mi się spędzało czas ze starymi znajomymi. Kiedy człowiek wie, że nie jest sam, sprawy nabierają tempa. Jestem szczęśliwa, w końcu mogę to napisać. A dzisiejszy dzień? Grrrr, papierowe lalki chyba zastąpią marzannę, ale to jutro!

wtorek, 28 lutego 2012

022 Tylko śmierci jesteśmy pewni

Tonight I want you to forget all of your insecurities, I want you to reject anyone or anything that ever made you feel like you don't belong or don't fit in...
 To nadal nieodpowiedni moment na jakieś wielkie szczęście, ale jednak humor u wszystkich wokół mnie zmienia się z godziny na godzinę. W sumie to nigdy nie wiadomo na ile stać drugą osobę, w kwestii okłamywania wszystkich dookoła i siebie samego. Rąk nie da się wyciągnąć do każdego, mamy tylko dwie, więc za cholerę. Chyba aktualnie , będę korzystać, z tego, co mi zostało, albo co po prostu pojawia się na chwilę, bo muszę tą chwilę właśnie zapisać jako priorytet. To nie świat jest zły, tylko to jak się go postrzega. Kiedy coś nami ruszy, nic się nie zmienia, poza punktem widzenia...
Fajnie, że w szkole zaczęło się zapierdalanie, szkoda, że dalej cisnę na farcie. Pieprz, rozkręcanie ławek i 'chcesz rękawiczki?" ♥ całkiem słodziutkoooooooooo

piątek, 24 lutego 2012

021 I can't see your body moveing

Poprawia mi humor... na chwilę.

Bo to tak jakby bolały mnie tamte godziny, które zapisały się w pamięci niczym sny, o których chcę opowiedzieć dokładnie, a jednak najistotniejszych szczegółów nie potrafię sobie przypomnieć. W myślach przewijają się pojedyncze zdania, zupełnie wyrwane z kontekstu, kiedy chciałabym wiedzieć wszystko. Może wtedy, poplątane sformułowania nabrałyby sensu? Nasza bezsilność przeraża mnie najbardziej, to przez nią właśnie leją się łzy. Jednak łzy nigdy nie oddawały gestu podniesienia rąk do góry, poddania się. Bywają błędnie odczytywane, a to tylko chwilowy brak pomysłu na dalsze kroki, chwilowa bezradność...

 Zastanawiam się, ile problemów przyniesie nam nowy kolega z klasy? Czekam na Medżi. Pora z tym skończyć...

niedziela, 12 lutego 2012

020 W Twojej głowie

Tak w zasadzie to mnie to nawet nie obchodzi.  Trujemy się. Tak! Trujemy się ewidentnie, ale oni też. Grammy niestety nie obejrzę, ale mocno trzymam kciuki...


Ktoś się poddaje. Dobrze! Ktoś się przyznaje do błędu. Lepiej!
Niezniszczalna nienawiść umiejętnie przemyka pomiędzy nami. Tak, nie. Każdej nocy okłamujemy siebie przed snem z nadzieją, że to wszystko rano okaże się prawdą. Ja chyba wiem już, co potrzebuję. Wiem co mam robić, żeby było dobrze i wiem, że to co robię aktualnie jest złe. Tylko czy to zmienia cokolwiek? Zawsze będziemy wracać do złych nawyków, więc jak tego uniknąć. Nieustannie tocząca się walka, a wszystko jest w głowie. Tam się zaczyna... i kończy.


Bo jedni kombinują, jak przyłapać innych, a inni kombinują aby ich nie przyłapano. Całkiem udane ferie. Spodziewałam się czegoś innego, ale jednak.Czasami trzeba po prostu znaleźć swoje miejsce. Ja nie mogę uwierzyć w to co się dzieje tu i tam.

Szkoło... Brak słów...

Wczorajszy wieczór spędzony w absolutnie najlepszym towarzystwie w klamotach ♥ A z piątkowej imprezy wyciągnęłabym jednak trochę więcej. Chyba idę się przywitać z prezentacją na PO...

czwartek, 9 lutego 2012

019 Nowe całkiem zajebiste słowo, całkiem idealne.

Zaczynam świrować! Boję się, że nie wyrobię! Przecież to jest tak blisko a ja jestem na lodzie... Pora się ogarnąć! Niema, że tak o, przelatują mi marzenia koło nosa!

Bo niby nie jestem sama! Uśmiech tu, uśmiech tam. Nie, skądże, nie jestem sama. Ale wpadam razem z wszystkimi w bagno paranoi i zakłamania... Tak miśki najsłodsze, wszyscy razem dusimy się powoli. Już od dłuższego czasu powtarzam: toksyczne towarzystwo. Albo zostaniemy we 3, albo wykruszymy się razem z całą resztą. Taką widzę przyszłość, takie będą konsekwencje obecnych wniosków, wydarzeń i postanowień.

W dalszym ciągu zastanawia mnie, czy dałabym radę sama zmienić cokolwiek. Ale to nie szachy, czy simsy, że będę ustawiać wszystko i wszystkich tak jak mi się podoba. To nie gra, ale do rozsądku to wszystko również nie prowadzi, więc może jednak. Chcę zmienić swoje podejście, tylko takie mam pole manewru. Albo miałam, bo i o to muszę nawet walczyć.
Chciałabym jedynie wiedzieć czym kończy się w takim razie owa gra, czy ktokolwiek może zwyciężyć i co się stanie z przegranymi. Tak jak napisałam, uśmiech tu, uśmiech tam, a toczy się rywalizacja. HAHA o co? O uznanie? Nie, przyjaciele nie muszą o to walczyć, "przyjaciele". Może o zaufanie? Tak tego zdecydowanie nam brak, ale to przez nieustanną walkę. Chyba, że nie każdy jest tym za kogo się podaje. Hipokryta! Tak! Jest taki jeden. Jak JOKER w kartach. Niby zwycięski, ale zawsze miesza najwięcej. Albo ja z tym skończę, albo wszyscy potoczymy się na dno za sprawą manipulatora. Moje wrogie nastawienie przekracza wszelkie granice. Ale trzyma się wrogów bliżej...



 Hej mała! Nie każdemu możesz ufać. Nie każdemu możesz wierzyć. Nie popadaj w chore sytuacje tylko dlatego, że ktoś umiejętnie wykorzystuje Twoje słabości.
Znalazłam to, co chciałam! Teraz pora działać! Żeby było lepiej. Przecież najbardziej docenia się to, o co się walczy od samego początku. I ja mogę się żalić, mogę narzekać, ale wiem że wszystko gdzieś prowadzi.

Zuzinka jutro wraca, Martynka jutro zapomina o wszystkim i pora "zakończyć" ferie, tak, jak się je rozpoczęło. ;]

niedziela, 29 stycznia 2012

018 Proszę, zmontuj mi oryginał!

"Wszyscy potrzebujemy małej pomocy... więc prosimy o drobne przysługi. Ale najlepiej... zadbać o te pragnienia, które pozwolą nam się uratować. Ponieważ nawet najmniejsze przysługi... kosztują wiele."





Samotne spacery i złe przeczucia, które nie dają za wygraną! Co by było gdyby, a co jeśli! Bałam się, że dzisiejszy dzień się źle skończy! Ale jednak ostrożność nie zawiodła i wszystko skończyło się pomyślnie. Tak sądzę.


Myślę, że życie jest na tyle krótkie, abyśmy mogli, bez najmniejszych wyrzutów sumienia z niego korzystać, wręcz uważam, że powinniśmy! Gdyby nie jednak tyyyyle rzeczy które nas ograniczają, tu rodzice, tu kasa, tu szkoła. W tych wszystkich ograniczeniach gubią się gdzieś chęci do zabawy, ale zwiększa się żądza zdobywania i spełniania marzeń. Tak sądzę. Po raz kolejny, zastanawiam się, ile tak naprawdę mam! Kto zostanie, kiedy będę tego potrzebowała? Czy szczęście zamyka się w posiadaniu czegoś? Moim zdaniem szczęście to pojęcie względne, osobiście kiedy docieram do jakiegoś punktu, automatycznie podnoszę poprzeczkę... A więc co? Do czego tak naprawdę dożę i kiedy skończę? Człowiek, który niema nic, zdobywa przyjaciół, wtedy może razem z nimi zdobywać świat... To jest szczęście! Kiedy ma się z kim dzielić marzenia i korzyści z nich...




Musisz korzystać z chwili, schować zasady do kieszeni i dać się ponieść muzyce...




Ferie całe zawalone, niema co myśleć nawet o odpoczynku! Boże! Byle do wakacji!!

niedziela, 15 stycznia 2012

017 Na klatce stoi, cieć co się boi...





Są takie dni że płacz 'bez powodu' jest nieunikniony. Negatywne emocje gdzieś tam w środku się gromadzą i gromadzą... Kiedy zastanawiam się nad przyszłością, w której za cholerę nie potrafię siebie wyobrazić, ogarnia mnie wściekłość, ile szans zmarnowałam... Bez określonych celów, dążenie donikąd, bez wątpienia przygnębia. Tak samo jak leżenie w nocy i wpatrywanie się w pusty sufit, a wszechstronną ciszę zakłóca głośne, nerwowe bicie serca. Kiedy nie możemy zasnąć, bo głupie myśli nie dają za wygraną, a walka z nimi niema najmniejszego sensu. Nie da się tego opanować, nadać moim myślom odpowiedniego kierunku, takiego, aby chociaż można było spokojnie zasnąć. Dlaczego nie można powiedzieć sobie stanowczego nie i po prostu odwrócić głowę w drugą stronę, na zdecydowanie szersze horyzonty? Czasami lepiej, żeby inni nie wiedzieli o nas nic, niż mieliby wiedzieć za dużo.

"Chciałbym być sobą wreszcie"
Tak, jakbym obserwowała, jak wszyscy dookoła wykańczają siebie nawzajem... Historie papierowych lalek nie dają nam nic do myślenia, Maciek spuścił Maćka w kiblu, ale niema obawy, narysuję nowego. Narzekam na brak czasu, nie wykorzystując tego co mi zostaje w stu procentach. Ale co ja mogę? Jestem tylko człowiekiem. Zupełnie taka sama jak ten na lewo i ta po prawej. Krok w tył. Będę się uśmiechać do tego jak egoizm będzie przerastał wasze możliwości, nic mi nie zostanie innego. Otwórz oczy maleńka, zanim będzie za późno.



sobota, 31 grudnia 2011

016 Tony don't care about anything

Trzy rzeczy których boję się najbardziej na świecie. Wszystkie trzy, które doświadczyłam w minionym roku... Tak notki z 31 grudnia zawsze są poświęcone przemyśleniom! Zawszę będziemy się rozdrabniać na malutkie drobnostki, które wpłynęły na przeszłość. Kiedyś straciłam o wiele więcej niż w tym roku, kiedyś też płakałam o wiele częściej, mimo wszystko mogę jednak powiedzieć, że ten rok był najgorszym, a jednak bagaż doświadczeń wzbogacił się o masę wspomnień i nauczek. Bo gdyby nie zazdrość, to mielibyśmy o wiele więcej niż mamy dzisiaj. Gdyby nie fałsz spotykany codziennie dwa kroki ode mnie, nie nauczyłabym się jak bardzo można przejechać się na zaufaniu i jak niepozorni potrafią być 'przyjaciele'. 1)Rozczarowanie, które chowało się za każdymi planowanymi wypadami, pokazało mi jak szerokie dwie strony posiada, a jednak. 2)Strach przed stratą, nie dał mi niczego! Kiedy w końcu nauczyłam się określać swoje położenie w danej sytuacji, pojawia się czerwone światełko 'nie przywiązuj się za szybko', a jednak lecę dalej do przodu i brnę! Ten strach towarzyszy mi nawet dzisiaj, głównie dzisiaj... 3)Pająki niczego nie wniosły do mojego życia -.-


Sylwestra spędzam DOSYĆ NIE TYPOWO ale! Co mnie nie zabije.... :)



Mogę się jedynie uśmiechnąć do tego wpisu! Tak na pożegnanie!

poniedziałek, 12 grudnia 2011

015 Such a lonely day. The most lonely day of my life...




Czym jest zemsta i dlaczego tak często się jej domagamy? Odwet za wyrządzoną nam krzywdę, postrzegany jako szkodliwy. Kieruje nami osobista żądza odegrania się na przeciwniku. „Oko za oko, ząb za ząb”.
Ktoś po prostu zaszedł nam za skórę, więc teoretycznie zasługuje na nauczkę, niech wie z kim zadziera. Wściekłość i nienawiść, które zazwyczaj idą w parze. Uczucie wyższości. Wiesz że jesteś w stanie odwdzięczyć się komuś z przytupem. Potwornie negatywne zjawisko. Głupota, w której całkowicie się zatracamy, pochłania. Nie powinniśmy przecież żądać czyjegoś zła dla własnej satysfakcji. Niszczenie drugiego człowieka to jak powiedzenie 'po trupach do celu. 'Złe' zjawisko daje nam to podłe uczucie wyższości. Pojawia się z Nienacka i zadawala, daje satysfakcję. Cholerną satysfakcję z wygranej! Gdyby nienawiść pojawiała się znikąd, zdecydowanie łatwiej byłoby ją zwalczyć... zawsze znalazłby się sposób na ogarnięcie czyjejś wady lub po prostu bliższe poznanie danej osoby. Gorzej jest natomiast gdy to negatywne uczucie wywodzi się właśnie z bliższego poznania. Ktoś po prostu prowokuje nas swoim zachowaniem. Obraca nasze słowa w kłamstwo i nastawia innych ludzi przeciwko. Dlaczego takie głupoty w ogóle zaprzątają mi głowę? Wszystko tez zależy od tego kim jesteśmy. Jedni wolą zapomnieć, a inni rozdrapują na siłę rany, chcąc zemsty za jakąś głupotę. Coś co pochłania całkowicie. Mówi się, że zemsta nie przynosi żadnych korzyści, no, przynajmniej nie powinna. Dlaczego zatem powołujemy się na nią? Dlaczego tak często się  jej domagamy i dlaczego to zadowolenie bądź co bądź jest? Czemu w oczach pojawia się błysk przy samym planowaniu? Jak mówią, ZEMSTA JEST SŁODKA! Ile chcę a ile mogę. Ile potrafiłabym zrobić, ile powiedzieć i ile tylko pomyśleć? Podobno wyrządzona krzywda wraca. To byłoby sprawiedliwie... Wtedy nauczylibyśmy się zaczynać od siebie.


Po raz enty, podnoszę się, nie sama, ale jednak. Po raz enty wmawiam sobie, że to już ostatni. Po raz enty wszystko kręci się wokół nienawiści. Ale nie zmienię swojego nastawienia, podając komuś dłoń, padam na kolana, zupełnie jak nożem w plecy. Tylko… ja wstanę, zawsze wstaję, on nie wstanie, będzie upadał przed nami wszystkimi, ale już nie będzie mi żal, już nie będzie mi przykro. Będę potrafiła zaśmiać się w oczy, kiedy tracisz coś, z własnej głupoty, pora nauczyć się, że za błędy się płaci-słono. 
Zwykłość dzisiejszego dnia jest nieco poniżej normy. Jestem dalej w szoku, po genialnym czynie Martynki 'czyje to było? powiedz, że tego nie zrobiłaś, błagam' :D 
Wieczorem z Górną Geminji. Mariusz ... ŚCIANA -.- Ale poprawiłaś mi humor, po tym całym chorym dniu, pośmiałam się z głupotek i zapomniałam o bzdurach. Seans filmowy ułożony na całą przerwę świąteczną i ferie, ale gdybym nas nie znała, jeszcze pomyślałabym, że nam to wypali, pomyślałabym, że nie zastąpimy tego różnymi innymi pierdołami, które będziemy potem wspominać hooohoooohoohoohohohohhoh!♥♥♥♥♥

sobota, 10 grudnia 2011

014 when I look back on my life...

No i było MTN, już zdążyłam zadręczyć 1et moim wokalem, nucąc to niemal na każdej przerwie, zdążyłam też zarazić część tą wspaniałą piosenką! A teraz? Znowu czekam...



Najbardziej ślepi są Ci, na zło we własnych sercach. Zamykam oczy i wyobrażam sobie siebie jako kogoś zupełnie innego, lepszego. Cofam wszelkie błędy, a konsekwencje chowam głęboko do kieszeni. Kiedy powieki uchylają się ku górze, a dookoła wita znowu, wytworzona przeze mnie, szara rzeczywistość. Marzenia przejmuje chęć ucieczki. Po prostu chcę coś zmienić, za wszelką cenę, ale brakuje sił. Ja uśmiecham się do wspomnień i tego, co mogłoby być, z żalem, a wtedy właśnie płynie ostatnia łza, na którą nie  miałam wcześniej odwagi...
Już kiedyś zastanawiałam się nad tym, jak bardzo różni się coś, co chowamy w środku, od tego, co
pokazujemy innym. Mijam, kogoś, kogo mogłoby się wydawać znam, a tak naprawdę nie wiem nic na temat takowej osoby. Człowiek jest przecież tak chory, jak jego sekrety, a te zaś niemal zawsze przerastają nasze wyobrażenie. Niektórzy zamykają się na to, udają, że nie widzą, a ktoś ewidentnie daje znaki, chce coś powiedzieć, przecież każdy tego potrzebuje. Ludzie boją się stawiać czoło problemom, tym bardziej cudzym, zupełnie tak, jakby wyciągnięcie ręki do drugiej osoby było jakimś błędem. Z drugiej jednak strony te chore sekrety działają jak magnes, bo tajemnica przyciąga. Jeśli coś jest dla nas zagadką, chcemy ją rozwiązać, aby później już nie zawracać sobie nią głowy. Nie do wiary, jacy ludzie są daremni...

Focie z zeszłej soboty...


Tak jest. Powoli zaczyna mnie przerażać brazylijska telenowela, która niechcący wtargnęła pomiędzy wszystko. Taka chora bezradność.
Ten weekend zmarnowałam. Chociaż fajnie było 'wspominać' Harrego Pottera z Marsem, a jutro szykuje się całkiem ogarnięta niedziela, mimo faktu, że to właśnie niedziela, wiem, że przyszły piątek i sobota, będą o niebo lepsze, tzn... liczę na to z całych sił! Chciałam napisać tyyyyyle, ale... Idę oglądać skinsów ♥

Wspaniałe uczucie, kiedy ktoś daje Ci do zrozumienia, że cieszy się z Twojej obecności. Lubię być przyjacielem.

Nie zrezygnuję ze swojego życia...